Licznik

środa, 12 grudnia 2012

Każdy ma swój chaos



                                                      Motto:
                                  „Każdy z nas zawiera w sobie cały Wszechświat”
P. Coelho

Każdy ma swój chaos. Pęd wyrastający ze środka, który rozgałęzia się. Powoli, niespiesznie pnie się w górę, ku chmurom, tam gdzie mieszka wyobraźnia. Nic prócz niej nie sięga tak wysoko. Tylko chaos pytań bez odpowiedzi i chaos odpowiedzi, do których nie było żadnych pytań. Gdzie my sami jesteśmy odpowiedzią na jakieś pytanie, nie wiadomo dokładnie, jakie. Każdy jest inną odpowiedzią, ale nikt nie jest zbyt dobrą odpowiedzią. Na szczęście, bo dobra odpowiedź oznaczałaby koniec zgadywanki, który i tak gdzieś na nas czeka… Być może z całkiem innego powodu. Gwiazdy, które w nas świecą, to te same gwiazdy, które przyświecały naszemu poczęciu i naszym narodzinom,  kiedy staliśmy się wolni, a wolność nie była przekleństwem, bo nie umieliśmy jeszcze przeklinać.  Raczej krzykiem przerażenia, bo przerażenie i krzyk są z nami od zawsze. Tyle tylko, że musieliśmy oswoić przerażenie 
i stłumić krzyk, aby nie wywołać z przerażającego lasu przerażającego wilka 
i aby nie wykrzyczeć z przerażenia ostatniego tchu. Po prostu żeby przetrwać.
Czasem i w nas błyszczą wspomnienia martwym światłem dawno umarłych gwiazd. W nas także krążą planety, pasma mgławic przez lata układają się w drogi donikąd. I gdybyśmy tylko mogli zbadać ich nieskończoność, przemijanie stałoby się całkiem niegroźne, jak wysypka. A tymczasem nasze życie to ciągły niedobór a nasz sens jest marchewką na końcu kija, którym się podpieramy, aby nie upaść. Homo erectus. Nawet anioły upadają. Mamy wrażenie, że bez nas chaos byłby jeszcze bardziej nieuporządkowany niż jest. Nie potrafimy pogodzić się z faktem, że nie było nas u zarania dziejów i z tego względu jesteśmy tylko „jakimś” mitem. A kiedy się dowiadujemy „jakiejś” prawdy, nie możemy się z nią również pogodzić, ponieważ nasze istnienie jest nie do pogodzenia z czymkolwiek - najbardziej z prawdą… Chaos jest dla nas wciąż nieujarzmionym, dzikim 
i pierwotnym stworzeniem. Nasze planety próbujemy zaludnić czymś pożytecznym. Tymczasem na większości z nich plenią się uprzedzenia, obawy, przyziemne potrzeby i niskie instynkty… Wokół każdej planety krążą księżyce i satelity, aby również w nocy budzić przerażające zjawy, by przesyłać wiadomości o cierpieniach w setkach tysięcy galaktyk i ich galaktyczne lęki. Kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że możemy na coś wpływać, używamy słowa „predestynacja” i nie możemy już przestać, jakbyśmy mieli wszczepioną elektrodę do ośrodka wpływania. Kiedy się budzimy, mamy wrażenie, że zbyt wiele rzeczy jest nie w porządku, że zbyt wiele spraw wciąż się nie układa, choć wyznaczyliśmy im jakieś miejsce, ułożyliśmy zaklęcia, modlitwy, kołysanki, zbudowaliśmy urządzenia i aparaty, odkurzacze, froterki, segregatory, stworzyliśmy kodeksy i restrykcje i postawiliśmy drogowskaz: „innej drogi nie ma”.
Jeśli teraz dokądś idziesz, nie zatrzymuj się, nie przerywaj niczego. Nie masz czasu, żeby się zatrzymać. Twoje serce także nie ma na to czasu. Twoje atomy znają się nawzajem, dopóki chcą być ze sobą, nie rozpadniesz się w nicość. Każdy atom zna swoje miejsce, każdy elektron zna swoją trajektorię. Dzięki temu nie obudzisz się kiedyś jako insekt… Choć to wcale nie takie pewne…
Zadawaj takie pytania, na które sam znasz odpowiedzi, wtedy na pewno je dostaniesz. Na przykład zapytaj o swoje samopoczucie. Z pewnością tak samo czuje się wszechświat, który jest w tobie. Jeśli wierzysz, że kiedyś stworzy inne konstelacje gwiazd, inne układy planet, to dobrze, bo on jest głodny nowych wybuchów nowych przestrzeni, aby dać schronienie cząstkom twoich przeżyć, które są niepodzielne z nikim innym.