Doświadczenie regularnie smutne jest z reguły w cyklu
dwudziestoczterogodzinnym z przerwą na zły sen i to naukowo
dowiedzione - Profesura Okręgowa potakuje, siedzi przy długim
stole, pokrytym naukowo ciemiężonym suknem na dębie i kiwa
łebkiem, że tak, je t'aime, я тебя люблю, za ten łebek
na sprężynce jeden owaki został noblistą per procura, najpierw
jednak został obudzony z rana w fatalnym Dagestanie, bo myślał, że
mu się przodomózgowie cofnęło ze dwa przystanki w stronę
centrum, ponieważ tam akurat zgubił wczoraj sto rubli na trasie
Moskwa - Pietuszki i od razu mu coś nie pasowało, a kiedy podszedł
ostrożnie i cichutko do lustra, które montowało po ciemku, żeby
się błona światłoczuła nie naświetliła, dwóch rzekomych
dermatologów w czarnych płaszczach z ludzkiej skóry, to już
wiedział, co - nie było to duże, miało dwie dziurki w takim, co
to wszystko można tam wepchać i kilka innych, wystarczająco
twarzowych, otworów, lecz żaden od postrzału, który właśnie
obudził go był tak nagle i tak wcześnie, zwiędłe kwiecie w
środku lata, zwiędłe i zbutwiałe - dwudzieste pierwsze stulecie -
wokół smród i wielka strata, w całym hożym świecie, na ścianie
fotografia - niedźwiadek smutny, naukowo doświadczony przysiadł
zaś niewidoczną pszczołę, co się okazuje, bo na drugiej
fotografii owad wylatuje mu radośnie z pyska, z tej okazji, że miś
ziewa, czyli fotografie вме́сте dwie, na podłodze futro z
tego niedźwiedzia, na stole wczorajsza niedojedzona jajecznica,
lekko pół ścięta, smutno zawiedziona, nadgryziona kromka chleba,
suchy chleb bez życia, bez emocji, bez masła, wolno schnący ku
przepaści swego jestestwa i bytu sensu stricto, w maśle pet z
filtrem jak obrona przeciwlotnicza Stalingradu, z duszą zduszoną
niczym słowiańska łza, zapita odkapslowaną wódką Столичная
z bazaru, bez akcyzy, smak rozpuszczalnika, jesień nadchodzi
paskudna jak Jesienin, bezduszne milczenie cyrylicą na łamach
zrzuconych na podłogę gazet, także pogłowie bydła spadło wprost
w kałużę smutku w deszczowy poranek, krowy dudnią wymionami o
parapet, nie chce im się pogławiać, warunki skrajnie ekstremalne i
naukowo dowiedzione, no i ten postrzał, nie dający wciąż spokoju,
w przedpokoju w lustrze to coś pełne dezaprobaty, wszystko nie tak
– dupa, dupa, dupa - ów pisze owoż list pożegnalny do Profesury
Okręgowej ze zwrotem „До свиданья*, jełopy”, bo chce
się wysadzić w magistracie z Bogu ducha winnym doktoratem pod
pachą, przy czym to takie, co nie pasuje, kręci się jak jasny
gwint od detonatora, ale na szczęście w lustrze w przeciwną stronę
i tylko dzięki temu nie odpada, pomysł żeby może zamontować
sprężynkę - faktycznie jest na miejscu - konkretnie w dolnej
szufladzie, gdzie leży sprężynka, a w kuchni siedzi matka
wynalazków, smaży vitriole w oparach smutku, już ma taki łebek na
sprężynce zamontowany i potakuje, że owaki ów dostanie w pokoju
nobla za to, że jest wystarczająco postrzelony, tylko jeszcze musi
sprawdzić czy mu łebek dobrze sprężynuje...
* Przekopiowane z wiersza pożegnalnego Siergieja Jesienina
(napisanego podobno własną krwią)