Licznik

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Limeryk strzelecki

Dwóch strzelców ze Strzelec strzeliło raz gafę -
Miast na myśl wpaść zbożną prostym, celnym trafem,
Na pomysł ten wpadli - odurzeni winem -
By z szopy przy zoo skraść długą drabinę,
Następnie zaś zgwałcić żyrafę.

Nowe oświetlenie

Prawdzie powinno się zapobiec,
aby do niej nie doszło.
W przeciwnym razie wyjdzie na jaw.
(Pierwsza myśl po skopolaminie)




Żeby zobaczyć sprawy w nowym świetle, potrzebne jest nowe oświetlenie. Ale nie wystarczy goła żarówka, tylko raczej wypada zawiesić żyrandol. Żeby było elegancko. W końcu mamy XXI wiek i każdy by chciał przebywać w dostojnym blasku chwały i spożywać przy tym dostojny kawał chałwy. Przecież na to tyraliśmy całe wieki i oddał za to życie bezpowrotnie na tej ziemi kolosalny tabun ludzi. Było zbudowane kiedyś miasto, takie tylko na próbę. Nazywało się San Demo. W Republice Południowej Arktyki. Czy może gdzieś indziej, bez różnicy. Tektura, pakuły, sklejka, celofan. Naukowe fantastyko. Próbował być w nim kimś więcej niż atrapą korkociąg do butelki z gwintem. Aczkolwiek butelka takowa służyła wyłącznie do nabijania w nią pluszowych frajerów, zatem został ministrem spraw pokrętnych. Wszystko się wokół czegoś kręci albo jest tym czymś, wokół czego się wszystko kręci. Szok i niedowierzanie. Bo to trochę jak zwykła pralka, tyle, że automat. Ale to jeszcze nie jest dostatecznie pokręcone. Najbardziej pokręcone są zwoje mózgowe i to, co się w nich przedwcześnie w pośpiechu lęgnie. Prawdopodobnie przez to, że Ziemia kręci się nie tylko wokół Słońca, lecz też wokół własnej osi. Trochę jak jazda w wirówce przeciążeniowej. I to pewnie dlatego mamy podwójnie skręconą spiralę DNA, niemniej żeby to zrozumieć, trzeba być specjalistą. A już żeby w tym węszyć i szperać, to wymaga skończonego fachury z dyplomem, którego nie kupił na bazarze. Bo fuszer zawsze coś może wykręcić, na przykład żarówki z żyrandola i od razu robi się ciemno. A znowu po ciemku widać, jak ktoś pali skręta. Żeby go skręcić nie trzeba wybitnego profesora. Różni krętacze nie muszą kończyć studiów. W ogóle mogą chadzać najprostszymi drogami, bo wprawdzie prosta droga czasem prowadzi do prawdy, lecz doprawdy leży ona najczęściej pośrodku - nierzadko mocno nakręconej szpuli - tej od kompletu, z czego zostały nici. Zrobiono kiedyś taki eksperyment, że ochotnikom wprowadzono do mózgu elektrody. Jedna elektroda przesyłała impuls łgarstwa w żywe oczy, druga impuls potwierdzający tę nieprawdę. Wszyscy uczestnicy eksperymentu czuli się szczęśliwi i zażądali, żeby im te elektrody wszczepić na stałe. I nie będą już do końca życia niczego więcej potrzebować. A tak właściwie, to mogą od razu umrzeć szczęśliwi. Natomiast półprawdę znajdziemy w półśrodkach. Niestety wypicie z kimś połowy litra wódki jeszcze niczego nie załatwia. Jeśli zaś kręci nas zawiła ścieżka kariery, może to w naturalny sposób przyprawić o zawrót głowy. I jeśli komuś się wydaje, że do kręcenia potrzebna jest jakaś specjalna korba, to niekoniecznie. Dzięki nauce wiemy już co i jak w znacznym stopniu jest spaprane. I domyślamy się, że powinniśmy wszystko chociaż częściowo odkręcić. Niestety to się chyba na pewno, raczej na bank szwajcarski nie uda. Tak się w stu procentach wydaje. Koniec dygresji. Wracając do San Demo - staraniem rady miasta skonstruowano celem poprawienia relacji specjalne mosty zwodzone między mieszkańcami, których zastępowały tymczasowo całkiem zmyślne manekiny. Potrafiły nawet zdać podstawowe testy na sztuczną inteligencję. Kwestie formalne załatwiano tam więc od razu z kwitkiem i przygotowano na to nawet formalne kwitki oraz nie do opisania wyszukany protokół. Panoszyło się urzędnictwo i urzędastwo. Koszmarne dwie dziwy, całe w pąsach. Absolut tak nie męczy, jak one! Jałowcówka tak nie wyjaławia. Wciąż zastanawiano się przez to, kto to są ci kosmici z czułkami jak barszcz Sosnowskiego, czy tylko saper może uprawiać seks z seksbombą, czy może bezpieczniej, żeby spał z samą saperką i czy śpiewanie przy śniadaniu pieśni o Nibelungach nie odbiera apetytu na odzyskanie utraconego niegdyś skarbu nieświadomej beztroski. W każdym razie może powodować obstrukcję, jako wyraz lęku przed utratą ostatnio zjedzonej kolacji. Ale to wszystko jeszcze do sprawdzenia na nowych testach. I pierwszy w kolejce jest wariograf. Dajmy na to, że komuś pomaga, na przykład żeby szczerze oszaleć z miłości... Było sobie brzydkie miasto, takie gdzie wszystko było brzydkie i nieskromne – zachowanie - zwłaszcza spokoju - jak też myśli samobójcze w czasie długiego objazdu po wybojach, bo to się jakoś łączy. Objazd się z drogą łączy i ludzie w obejściu tak obleśni, że leśniczego z lasu i leśnych dziadków zbiera tam na torsje w czasie lokomocji. A dzikie świnie kłapią uszami z zachwytu, że będą miały lux przetrawioną wstępnie szamę. No po prostu chore jak sen aptekarza. Ale na szczęście już tego miasta nie ma i tej drogi, bo się skończył okres próbny, więc wszystko stało się przepiękne. Niemniej teraz doszło parę kretyńskich niuansów: jeże, jeżozwierze i jeżowce zawarły tajny pakt z prawdą o nie koleniu w oczy, kolory biały i czarny obiecały, że nie będą sobie przeciwne i nie będą się mieszać do niczego, pewności bezmiarowi dodaje fakt, że nie jest mierny, bezmiaru pewności nic nie dodaje, bo po co. Pewne jak mortadela della morte. Trzeba oddać papieżowi, co papieskie. Chyba że nie braliśmy od papieża niczego, wtedy nie musimy oczywiście niczego zwracać. Kochani, coś na boku się odleżało, jakieś zaszłości. Nikt tego nie chce oglądać, chyba że chirurg, bo to obrzydliwe. Aczkolwiek to taki symbol podprogowy, bo nie chodzi o jakieś konkretne coś, tylko o cokolwiek, co mamy głęboko w Afryce umysłu - ze wspólnymi ideałami dobra i piękna - na co Bóg ma dokładnie tak samo wyeksponowane, jak na wszystko inne na tym świecie. Chyba że jest postacią z bajki, która wszystkim się martwi i przejmuje i planuje nam wybaczyć całe to doświadczenie, tylko najpierw ześle na nas jakieś plagi. Kwestia podejścia. Ale wracając do tych zaszłości – one tam zawsze będą – pod progiem afrykańskiej części naszego umysłu. Będą sobie tańczyć swoje tańce i śpiewać swoje pieśni. A my będziemy się tym przejmować o tyle, że to jakieś dziwne. Ale już taki mamy umysłowy folklor.