Motto:
„Każdy z nas
zawiera w sobie cały Wszechświat”
P. Coelho
Każdy ma swój chaos. Pęd
wyrastający ze środka, który rozgałęzia się. Powoli, niespiesznie pnie się w górę,
ku chmurom, tam gdzie mieszka wyobraźnia. Nic prócz niej nie sięga tak wysoko.
Tylko chaos pytań bez odpowiedzi i chaos odpowiedzi, do których nie było
żadnych pytań. Gdzie my sami jesteśmy odpowiedzią na jakieś pytanie, nie
wiadomo dokładnie, jakie. Każdy jest inną odpowiedzią, ale nikt nie jest zbyt
dobrą odpowiedzią. Na szczęście, bo dobra odpowiedź oznaczałaby koniec
zgadywanki, który i tak gdzieś na nas czeka… Być może z całkiem innego powodu. Gwiazdy,
które w nas świecą, to te same gwiazdy, które przyświecały naszemu poczęciu i
naszym narodzinom, kiedy staliśmy się wolni,
a wolność nie była przekleństwem, bo nie umieliśmy jeszcze przeklinać. Raczej krzykiem przerażenia, bo przerażenie i
krzyk są z nami od zawsze. Tyle tylko, że musieliśmy oswoić przerażenie
i stłumić krzyk, aby nie wywołać
z przerażającego lasu przerażającego wilka
i aby nie wykrzyczeć z przerażenia
ostatniego tchu. Po prostu żeby przetrwać.
Czasem i w nas błyszczą
wspomnienia martwym światłem dawno umarłych gwiazd. W nas także krążą planety,
pasma mgławic przez lata układają się w drogi donikąd. I gdybyśmy tylko mogli
zbadać ich nieskończoność, przemijanie stałoby się całkiem niegroźne, jak wysypka.
A tymczasem nasze życie to ciągły niedobór a nasz sens jest marchewką na końcu
kija, którym się podpieramy, aby nie upaść. Homo erectus. Nawet anioły upadają.
Mamy wrażenie, że bez nas chaos byłby jeszcze bardziej nieuporządkowany niż
jest. Nie potrafimy pogodzić się z faktem, że nie było nas u zarania dziejów i
z tego względu jesteśmy tylko „jakimś” mitem. A kiedy się dowiadujemy „jakiejś”
prawdy, nie możemy się z nią również pogodzić, ponieważ nasze istnienie jest
nie do pogodzenia z czymkolwiek - najbardziej z prawdą… Chaos jest dla nas
wciąż nieujarzmionym, dzikim
i pierwotnym stworzeniem. Nasze planety próbujemy
zaludnić czymś pożytecznym. Tymczasem na większości z nich plenią się uprzedzenia,
obawy, przyziemne potrzeby i niskie instynkty… Wokół każdej planety krążą księżyce
i satelity, aby również w nocy budzić przerażające zjawy, by przesyłać
wiadomości o cierpieniach w setkach tysięcy galaktyk i ich galaktyczne lęki.
Kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że możemy na coś wpływać, używamy słowa
„predestynacja” i nie możemy już przestać, jakbyśmy mieli wszczepioną elektrodę
do ośrodka wpływania. Kiedy się budzimy, mamy wrażenie, że zbyt wiele rzeczy
jest nie w porządku, że zbyt wiele spraw wciąż się nie układa, choć
wyznaczyliśmy im jakieś miejsce, ułożyliśmy zaklęcia, modlitwy, kołysanki,
zbudowaliśmy urządzenia i aparaty, odkurzacze, froterki, segregatory,
stworzyliśmy kodeksy i restrykcje i postawiliśmy drogowskaz: „innej drogi nie
ma”.
Jeśli teraz dokądś idziesz, nie
zatrzymuj się, nie przerywaj niczego. Nie masz czasu, żeby się zatrzymać. Twoje
serce także nie ma na to czasu. Twoje atomy znają się nawzajem, dopóki chcą być
ze sobą, nie rozpadniesz się w nicość. Każdy atom zna swoje miejsce, każdy
elektron zna swoją trajektorię. Dzięki temu nie obudzisz się kiedyś jako insekt…
Choć to wcale nie takie pewne…
Zadawaj takie pytania, na które
sam znasz odpowiedzi, wtedy na pewno je dostaniesz. Na przykład zapytaj o swoje
samopoczucie. Z pewnością tak samo czuje się wszechświat, który jest w tobie.
Jeśli wierzysz, że kiedyś stworzy inne konstelacje gwiazd, inne układy planet,
to dobrze, bo on jest głodny nowych wybuchów nowych przestrzeni, aby dać
schronienie cząstkom twoich przeżyć, które są niepodzielne z nikim innym.