Licznik

sobota, 22 listopada 2025

Myśl narodowa

Myśl, myśl, co i gdzie można ukryć? Myśli wykręcone ze schematu. Zresztą – czy pomyślisz, czy nie, schemat i tak cię dopadnie, zrobi przeszukanie, każe kucnąć i zakasłać. Kaszlnąć (jak nie rozumiesz dobrze po polsku). Obcego kaszlu my nie chcemy i obcej myśli, bo od tego zależy nasza pomyślność...

Do złączenia się z narodem potrzebny jest przewód. Łączność bezprzewodowa nie działa. Boże, jak ona nie działa! Płaczemy wszyscy zgodnym chórem, każdy we własnej tonacji. Są całe pakiety płaczliwych modlitw w sprawie sprawnego złączenia ludzi dotychczas niezłączonych (z tą resztą narodu, która miała uprzednio na złączenie wymodloną wyłączność, przez co była z tego powodu wyłączona, ale przynajmniej ona się modliła). Modlić się jest rzeczą ludzką, niemniej do złączenia potrzebna jest nie tylko modlitwa oraz dobra i nieprzymuszona wola, ale też odpowiednia końcówka przewodu, która musi pasować wszystkim. I to właśnie podlega nieustannej dyskusji. A ta dyskusja jest tak niedorzeczna jak brak dojścia i brak rzeki, czy może jakiejś istotnej rzeczy jednocześnie. Ponadto wszystkie przewody produkcji krajowej są za krótkie. Tak na wszelki wypadek się je takie produkuje, żeby nieprzypadkowo nie wychodziły za granicę. I dlatego jeszcze przed granicą zrywa połączenie. Zagraniczne zaś przewody nie pasują, zwłaszcza tym, którzy ze związków z narodem chcieliby wyprodukować czystą laboratoryjnie ojczyznę. Z niezaprzeczalnymi dowodami na ojcostwo.

czwartek, 6 lutego 2025

Wallpaper


 

Założenie

 

Jeśli założysz surdut absurdu i będzie pasował – to kompletny przypadek. A może jednak nie? Bo czy absurd może być przypadkowy? Istnieje taka możliwość. Ale możliwości też się kiedyś kończą.

Jest cały, przepiękny świat, którego nie rozumiesz. Trwa miliardy lat – rozkosz i okrucieństwo splecione we wspólnym, nieformalnym związku. A Tobie pewnie przykro, że Twój udział w tym spektaklu jest tak niewielki – ledwie kilka dekad... Ale po co rozum? Nie serce, nie sługa. Absolutna wolność! Horyzont tańczących par nożyczek na krawędzi nerwowego załamania światła.

Gdyby tak wyciąć Ziemi horyzontalny plaster, reszta od spodu najprawdopodobniej by odpadła. I wszystko wróciłoby do normy. Słońce znów zaczęłoby krążyć wokół Ziemi… i smalić do niej cholewki.

Szpary, szpary, szpary...ż. Paryż, Paryż, Paryż! Pierwszym naszym bogiem był Światłowód. A jego prababką – Matka Świeca. O matko, świeć się imię Twoje! Przyjdź Królestwo Płomienia, niech się roznieca, niech płonie Świeca! Niech wabi ćmy i wszystko przyćmi! Niech ciemność się sama ogarnie i splecie ze światłością w innym świecie! A my – jak byliny przyszłych istnień, efekt cieplarniany pobożnych życzeń. Nowonarodzeniowi, nowowzroczni…

I niech kłopoty będą tam tylko przejściowe. A gdy już tam przejdziemy – niech znikną! Niech każdy dostanie się tam wszystkimi środkami, a biedni – na chwilówkę. Trwaj, chwilówko, jesteś taka piękna!

W głębinie naszych istnień spędzamy płody nienarodzonych myśli. Niech nikt nie myśli (że nam z tym źle). Na każdą dobrą myśl przypada jedna zła. Ta statystyka napędza cały przemysł rozrywkowy – żeby każdą złą myśl zagłodzić, a dobrą dokarmić. Chipsami i coca-colą. Zdrowy rozsądek powinien się zdrowo odżywiać. Na śniadanie – antydepresanty, na obiad – stek bzdur o tym, jaki jest lekkostrawny, na kolację – czyste idee czystego narodu. I wiemy dobrze, czym to pachnie. Wybielaczem.

Rozważanie sensu jest niepokojące. Nonsens – o wiele bardziej czytelny. Do tego śmieszny. Jedynie on przynosi ukojenie. Kto przekroczy linię Imaginota, przechodzi po prostu wszelkie wyobrażenia. Za tą linią istnieje świat równoległy, w którym wszystkie pojęcia są wywrócone na jedną stronę. Drugiej strony nikt tam nie dostrzega – a jak się czegoś nie widzi, to tego nie ma. Nic dziwnego, że do tego dziwnego świata wielu przechodzi, żeby realizować swoje pragnienia. Tam można wszystko! Warunek jest jeden: nie zwracać uwagi na drugą stronę.

Kwestionowanie? Dozwolone w każdej sprawie i każdej formie. Można nawet zakwestionować trajektorię lotu pocisku. Spłonka jest już umówiona na spotkanie i aż się do tego pali.

Pokusy są jak taborety. O rety! Nawet cnotliwym ciężko usiedzieć. Brak oparcia… (słychać łoskot moralnego upadku!). Gdzieś tam, w policyjnych kartotekach, czekają wiernie lata dziecinnego rozpasania i beztroski na ponowne zdziecinnienie. Ich piękne do znudzenia opisy mogą wywoływać mdłości w pamięci, co potocznie nazywa się wspomnieniami. Można je potem elegancko zapakować w bezmiar szczęścia i podarować sobie na urodziny. Choć zawsze wiadomo, co jest w środku. I że środek wyznaczą dwusieczne kątów.

Środek ma swoje własne państwo. Siłą odśrodkową próbuje zdominować resztę świata – aż po same krawędzie…

A po śmierci? Pewnie zdziwienie – że zostałeś tak zwyczajnie wylogowany.

A może po prostu nie uwiera i nie pije pod pachami… SURDUT ABSURDU.