Jeśli założysz surdut absurdu i będzie pasował – to kompletny
przypadek. A może jednak nie? Bo czy absurd może być przypadkowy?
Istnieje taka możliwość. Ale możliwości też się kiedyś
kończą.
Jest cały, przepiękny świat, którego nie
rozumiesz. Trwa miliardy lat – rozkosz i okrucieństwo splecione we
wspólnym, nieformalnym związku. A Tobie pewnie przykro, że Twój
udział w tym spektaklu jest tak niewielki – ledwie kilka dekad...
Ale po co rozum? Nie serce, nie sługa. Absolutna wolność! Horyzont
tańczących par nożyczek na krawędzi nerwowego załamania światła.
Gdyby tak wyciąć Ziemi horyzontalny plaster,
reszta od spodu najprawdopodobniej by odpadła. I wszystko wróciłoby
do normy. Słońce znów zaczęłoby krążyć wokół Ziemi… i
smalić do niej cholewki.
Szpary, szpary, szpary...ż. Paryż, Paryż,
Paryż! Pierwszym naszym bogiem był Światłowód. A jego prababką
– Matka Świeca. O matko, świeć się imię Twoje! Przyjdź
Królestwo Płomienia, niech się roznieca, niech płonie Świeca!
Niech wabi ćmy i wszystko przyćmi! Niech ciemność się sama
ogarnie i splecie ze światłością w innym świecie! A my – jak
byliny przyszłych istnień, efekt cieplarniany pobożnych życzeń.
Nowonarodzeniowi, nowowzroczni…
I niech kłopoty będą tam tylko przejściowe. A
gdy już tam przejdziemy – niech znikną! Niech każdy dostanie się
tam wszystkimi środkami, a biedni – na chwilówkę. Trwaj,
chwilówko, jesteś taka piękna!
W głębinie naszych istnień spędzamy płody
nienarodzonych myśli. Niech nikt nie myśli (że nam z tym źle). Na
każdą dobrą myśl przypada jedna zła. Ta statystyka napędza cały
przemysł rozrywkowy – żeby każdą złą myśl zagłodzić, a
dobrą dokarmić. Chipsami i coca-colą. Zdrowy rozsądek powinien
się zdrowo odżywiać. Na śniadanie – antydepresanty, na obiad –
stek bzdur o tym, jaki jest lekkostrawny, na kolację – czyste idee
czystego narodu. I wiemy dobrze, czym to pachnie. Wybielaczem.
Rozważanie sensu jest niepokojące. Nonsens – o
wiele bardziej czytelny. Do tego śmieszny. Jedynie on przynosi
ukojenie. Kto przekroczy linię Imaginota, przechodzi po prostu
wszelkie wyobrażenia. Za tą linią istnieje świat równoległy, w
którym wszystkie pojęcia są wywrócone na jedną stronę. Drugiej
strony nikt tam nie dostrzega – a jak się czegoś nie widzi, to
tego nie ma. Nic dziwnego, że do tego dziwnego świata wielu
przechodzi, żeby realizować swoje pragnienia. Tam można wszystko!
Warunek jest jeden: nie zwracać uwagi na drugą stronę.
Kwestionowanie? Dozwolone w każdej sprawie i
każdej formie. Można nawet zakwestionować trajektorię lotu
pocisku. Spłonka jest już umówiona na spotkanie i aż się do tego
pali.
Pokusy są jak taborety. O rety! Nawet cnotliwym
ciężko usiedzieć. Brak oparcia… (słychać łoskot moralnego
upadku!). Gdzieś tam, w policyjnych kartotekach, czekają wiernie
lata dziecinnego rozpasania i beztroski na ponowne zdziecinnienie.
Ich piękne do znudzenia opisy mogą wywoływać mdłości w pamięci,
co potocznie nazywa się wspomnieniami. Można je potem elegancko
zapakować w bezmiar szczęścia i podarować sobie na urodziny. Choć
zawsze wiadomo, co jest w środku. I że środek wyznaczą dwusieczne
kątów.
Środek ma swoje własne państwo. Siłą
odśrodkową próbuje zdominować resztę świata – aż po same
krawędzie…
A po śmierci? Pewnie zdziwienie – że zostałeś
tak zwyczajnie wylogowany.
A może po prostu nie uwiera i nie pije pod
pachami… SURDUT ABSURDU.