Życie człowieka jest mniej więcej taką alternatywą -
satanicznie proste lub bosko zawiłe. Jak wygląda ta pierwsza wersja? Download
odzieży, wesoła nagość, gwałtu rety, seks, kłamstwa i pirackie płyty DVD. I
wszystko ponadto, czego nie da się zalegalizować, w tym, najprawdopodobniej
także szczęście - to sprecyzowane za pomocą złotego strzału (trafione zawsze w
dziesiątkę!). Jak niektórzy potrafią powiedzieć - krótko i do rzeczy:
„Live fast, die young”. Rock and roll w pełnym zakresie. Wersja druga (dla
niektórych "beta"): rozterki sumienia, niebo gwiaździste nad nami,
ból egzystencji, szczękanie protez, pampersy, vanitasy, mementa i pater noster.
Zero napadów na banki, herbata ziołowa, legalny download odzieży ("żałosne
ubiory")…Taka prawda! . „Bondage & discipline, domination &
submission” (BDSM)... No i, trzeba dodać, że niestety zbyt często nie jest to
już żadna alternatywa… Ale może też jest tak, że jak człowiek nie miałby
problemów, to z nudów zacząłby je sobie sam wymyślać, zastanawiając się, czy
lepiej żyć w wolnych, czy szybkich związkach, tym bardziej, jeśli z większością
bliźnich nie potrafiłby się związać nawet sznurkiem! Co jest przy okazji
powodem wielkiej radości, że nie musi w takiej sytuacji niczego rozwiązywać,
oprócz krzyżówek (bo ma dużo czasu i coś z nim trzeba zrobić). A przy innej
okazji powodem smutku, że jest - tak, czy owak – „rozwiązły”…. Że ma do
wyboru dwie ręce, z czego często obie lewe i w dodatku nie do pary. Że ma dwie
nogi, a i tak nie wie, o co chodzi… Do tego zawsze musi wypić na drugą nóżkę,
aż w końcu przestaje liczyć, na ilu nóżkach powinien dojść z powrotem do
siebie, choć wie dobrze, że na jednej. Że w końcu nigdy nie dochodzi do siebie,
bo jest cały czas jakiś rozbity, załamany, całe życie w szoku poporodowym. Że
nie potrafi się pozbierać, bo wszystko mu nie pasuje, nic się nie klei…. A jak
się bierze w garść, to nawet nie jest wróblem, tylko gołębiem na dachu. E, nie
- to jakieś abstrakcyjne jest! W pewnym wieku życie musi być bardziej
konkretne, żeby się było czego trzymać, żeby móc stąpać po twardym gruncie
rzeczy, żeby gruntownie też być przygotowanym na wszystko, co i tak nas
zaskoczy. Ponieważ człowiek się uczy, jak można większość rzeczy przewidzieć
(tyle, że ma także nabyty z autopsji kompleks Kasandry), prawdy nigdy nie udaje
mu się zdefragmentować, toteż wciąż wcześniej włącza się jakiś całkiem inny
program! A poza tym nie nadąża niczego aktualizować i w końcu jego system jest
przestarzały. I nikt nawet nie ma pretensji o to, że to nie jest żaden
oryginał….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz