Wchodzi facet do sklepu spożywczego.
Facet: - Dzień dobry,
poproszę bułkę.
Sprzedawca: - Jaką
bułkę?
Facet: - A jakie pan
ma?
Sprzedawca: - Jest
jedna, ale czerstwa (bierze bułkę i uderza nią o ladę, żeby
zademonstrować).
Facet: - Poproszę
czerstwą bułkę.
Sprzedawca: -
Zaświadczenie poproszę.
Facet: - Jakie
zaświadczenie?
Sprzedawca: - Do
czego potrzebna panu czerstwa bułka.
Facet: - Ale ja mogę
z nią zrobić, co mi się podoba, mogę nią nawet za psem rzucić...
Sprzedawca: - No i
właśnie. Tego się spodziewałem. Dlatego w moim sklepie pan jej nie kupi, bo
moje sumienie mi nie pozwala. Żeby w kraju, gdzie kruszynę chleba..., rzucało
się całym pieczywem.
Facet: - Ale ja mam
prawo kupić tę bułkę!
Sprzedawca: - No to
się panu tylko tak wydaje... (odwraca się
i pluje na bułkę)
Facet: - Pan napluł
na tę bułkę!?
Sprzedawca: - Tak?
Widział pan?
Facet: - Słyszałem!
Sprzedawca: - Jak pan
słyszał tylko, to była plotka.
Facet: - Proszę pana,
ja tę bułkę dam do przebadania i panu udowodnię!
Sprzedawca (odwracając
się w stronę zaplecza): - Doktorze,
pan tu pozwoli, następny klient się piekli o tę bułkę!
Wychodzi niemiecki lekarz wojskowy w białym kitlu.
Lekarz: - Heil
Hitler! (zakłada stetoskop i osłuchuje bułkę przez krótką chwilę, po czym
informuje) - Ta bulka ject bahrdzo
zdhrofa. My tu na cklep mamy sama zdhrofa szyfnoszcz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz