Dawno, dawno temu, kiedy wszyscy
nosili jeszcze fałdy mongolskie, za to nikt nie nosił majtek, żyło trzech
braci: Lek, Czek i ZUS. Lek był zażywny, ale przeterminowany, Czek był bez
pokrycia, ale miał za to czapkę z daszkiem, a ZUS miał wodosodowie w głowie nie
od parady i na pewno nie od Prady. Wędrowali przez dzikie, nieprzebyte
pustkowia, poradzieckie poligony i Puszczę Bąka, bo akurat nie mieli nic
lepszego do roboty, a ponadto wykształcenia. Mieli za to dużo wolnego czasu. Wszyscy
myśleli, że to szewcy, gdyż bez obuwia drałowali i ciężko im się szło dogadać.
Nikt im też z tego powodu nie powiedział, że idą w beznadziejnie złym kierunku.
Gnała ich po prostu zwykła tęsknota krajów trzeciego świata za siódmym niebem,
gdzie stał przepiękny pałac wielkiego Dobrobyta.
Pewnego razu zatrzymali się na
skraju lasu na krótki popas, nie wiedząc, że czyha tam zła Ala Baba i
czterdziestu bojowników o wolność Podlasia, które i tak już było bardzo wolne,
ponieważ nikt tam nie chciał mieszkać i wszyscy wyemigrowali. A to z kilku
powodów: nie wolno było na Podlasiu w wolne soboty zakładać sandałków,
przeglądać się w lustrze, chyba że po ciemku, sikać wolno było za to tylko pod
wiatr, czytać tylko książeczkę do nabożeństwa, jeść big macę, słuchać Wielkiego Ojca i siedzieć cicho. Spodobało
się to trzem braciom.
- O, stara bulwa! – powiedział pierwszy.
- Papier w dole! –
odparł drugi.
- Kurrrrtka, zakręt w liście! Zostaję na stałe – wybełkotał ze
wzruszenia trzeci.
Spodobało się to Ali, która to wszystko słyszała, ukryta w
chaszczach Podlasia, tym bardziej, że rzeczywiście od dawna nikt jej nie
przeleciał, chyba że przelotnie. Albowiem czterdziestu bojowników uprawiało
wyłącznie paralotniarstwo, zapasy w kisielu i buraki ćwikłowe z chrzanem.
I tak, ZUS nie potrzebował już
Leka, którego niestety w czasie wędrówki nikt nie zrefundował. Czeka pokrył za
to Arab czystej krwi, a to był wielki Rh+, natomiast ZUS opracował z grupą
naukowców podlaskich plan zainstalowania na Podlasiu pałacu wielkiego Dobrobyta
metodą „kopiuj – wklej”, zrobił wreszcie upragniony kurs pilota-oblatywacza i
odchaszczył uszczęśliwioną Alę Babę, po czym żył z nią aż do śmierci przez
powieszenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz